Gwiazdy i księżyc

O dziwo udało mi się delikatnie zarumienić w tym roku, choć P. nadal twierdzi, że jestem blada. Sorry, z koloru mącznej bieli przeszłam do barwy bułki po minucie w piekarniku. Postęp jest. Nawet udało mi się, mimo pojawiających się coraz to nowych siniaków, nałożyć szorty, czy sukienkę.

Wypiekać na gorący bochenek się nie zamierzam, w moim wypadku opalenizna nie jest za dobrym pomysłem.  Słońce nie jest moją ulubioną gwiazdą, wolę takie, które jednak znajdują się dalej ode mnie i pokazują się w nocy.

Chyba można nazwać mnie istotą nocy. Nawet jednym z moich ulubionych kamieni jest kamień księżycowy. Jego urok tkwi w prostocie. Podobno przynosi on szczęście i spokój, a zaklęty jest w nim duch, który sprawia, że księżycowy kamień mieni się i błyszczy.

Zawsze ciągnęło mnie do takich odniesień. Ukrytych znaczeń przedmiotów i kwiatów. Lubię szukać wszędzie drugiego dna. Czasem aż za bardzo. No ale cóż, każdy ma swoje dziwactwa.

Dodaj komentarz